Siostra Wanda od Woli Bożej
(Wanda Garczyńska 1891 – 1954)

W Zgromadzeniu Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP
nauczycielka, wychowawczyni, mistrzyni nowicjatu, przełożona, radna generalna, asystentka generalna.

Siostra Wanda Garczyńska urodziła się 19 sierpnia 1891r. we Lwowie. Matka Helena z Syroczyńskich, ojciec Franciszek. Była najstarszą z sześciorga ich dzieci. Pochodziła z rodziny o żywych tradycjach patriotycznych – dziadek Garczyński jako młody chłopiec brał udział w powstaniu listopadowym, a ojciec matki w powstaniu styczniowym. Jej patriotyzm pogłębiło wychowanie w szkołach i internatach sióstr niepokalanek w Niżniowie i w Jazłowcu w latach 1899 – 1910. Miała tam możność zetknięcia się z Matką Marceliną Darowską , założycielką tego zgromadzenia wychowawczego, które powstało w Rzymie i rozpoczęło swoją działalność w zaborze austriackim w pamiętnym roku 1863, a w zaborze rosyjskim od 1907 roku.

Powróciwszy do domu rodzinnego we Lwowie zdała eksternistyczny egzamin dojrzałości w Liceum Żeńskim im. Wandy Niedziałkowskiej w 1910r. Dla uzyskania kwalifikacji nauczycielskich zdała też egzamin dojrzałości w Seminarium Nauczycielskim w Krakowie w 1919r., a w 1925r. egzamin eksternistyczny na Wyższych Kursach Nauczycielskich (WKN) we Lwowie.

Okresowo pracowała jako nauczycielka prywatna w domach ziemiańskich a od 1918 roku uczyła w szkołach powszechnych we Lwowie. Od 1910r. zaangażowana była w działalności skautingu, m.in. pełniła funkcję drużynowej harcerstwa w szkole im. S.Żółkiewskiego we Lwowie. W latach 1914/1915 jako ochotniczka była pielęgniarką w kijowskim szpitalu wojskowym nr 3, a w 1920 roku w Wojskowym Szpitalu Okręgowym we Lwowie. Za obie te prace otrzymała imienne podziękowania i wyrazy uznania.

Zaangażowana także była w działalność Sodalicji Mariańskiej.

4 listopada 1926r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Jazłowcu. Nowicjat rozpoczęła 15.07.1927r., profesję wieczystą złożyła 2.07.1934r. W prowadzonych przez Zgromadzenie szkołach i internatach pełniła funkcje nauczycielki i wychowawczyni w Jazłowcu, Jarosławiu i Warszawie, gdzie była kierowniczką szkoły powszechnej, a od 1936r. przełożoną klasztoru przy ul. Kazimierzowskiej w Warszawie.

Podczas okupacji niemieckiej rozwinęła w Warszawie szeroką działalność. Współpracowała z tajnymi organizacjami cywilnymi i wojskowymi, za co otrzymała w 1941r. odznakę Wojskową nr 21. Organizowała komplety tajnego nauczania zamkniętej przez Niemców prywatnej szkoły powszechnej oraz komplety szkoły średniej dla dziewcząt i chłopców łącznie z egzaminami dojrzałości. Brała na swoją odpowiedzialność ukrywanie w internacie i za klauzurą Żydówek i z pomocą sióstr domu warszawskiego oraz licznych przyjaciół umieszczała wiele z nich w bezpiecznych miejscach poza Warszawą. Kierowała ogólną akcją dożywiania związaną częściowo z kuchnią RGO – Radą Główną Opiekuńczą i ułatwiała korzystanie z niej dzieciom żydowskim, przekradającym się z getta.

Wielu osobom ukrywającym się , w tym także Żydom, ułatwiała znalezienie schronienia oraz pracy. W klasztorze przy Kazimierzowskiej udzielała lokalu na zebrania podziemnych-tajnych organizacji oraz na wykłady tajnego Uniwersytetu Warszawskiego.

W przeróżny sposób śpieszyła z pomocą potrzebującym, zawsze dyskretnie i z miłością. Sędziwy, doświadczony kapłan, ks. prałat Bronisław Ussas, długoletni kapelan klasztoru, powiedział po jej śmierci: „Nie spotkałem w życiu człowieka, który byłby takim uosobieniem miłości bliźniego, jakim była Siostra Wanda”.

Po drugiej wojnie światowej pracowała jako nauczycielka religii w szkołach podstawowych w Warszawie i była przełożoną klasztoru przy ul. Idzikowskiego 25. W roku szkolnym 1946/1947, jako pierwsza przełożona na Ziemiach Zachodnich w Wałbrzychu, organizowała gimnazjum żeńskie z internatem prowadzone przez siostry niepokalanki.

W 1950 roku została radna generalną oraz mistrzynią nowicjatu w Szymanowie, gdzie także prowadziła ożywioną działalność kulturalną wśród miejscowej ludności gromadząc szczególnie młodzież w Kole Oświatowo-Rozrywkowym (KOR). W 1952 roku nowicjat przeniesiono z domu generalnego do małego domu we Wrzosowie-Burakowie k/Warszawy. Pociągnęło to za sobą konieczność organizowania bardziej samodzielnego trybu życia i stylu pracy nowicjuszek, łącznie z podejmowaniem pewnych prac zarobkowych w celu zaspokojenia niezbędnych potrzeb materialnych w tym trudnym okresie powojennym. Z natury mało praktyczna s. Wanda wykazywała tu dużo energii i pomysłowości połączonej z czujnością, by nie zaciążyło to na formacji nowicjuszek.

Gdy w 1952r. została asystentką generalną i przełożoną domu w Szymanowie, była już bardzo zmęczona i chora, ale nie ustawała w pracy, która była jednak ponad jej siły. Od wielu lat cierpiąca między innymi na nadczynność tarczycy, uznała konieczność poddania się operacji, po której zmarła na skutek zawału serca dnia 21 września 1954r. w szpitalu przy ul. Płockiej w Warszawie. Pochowana została w grobowcu zakonnym w Szymanowie. Tabliczka na jej grobie różni się od innych napisem informującym, że zmarła w Roku Maryjnym, a siostry pamiętają, jak cieszyła się ogłoszeniem tego roku jubileuszowego i jak mówiła, że „wszystko w tym roku będzie łaską i darem Niepokalanej… i urodzić się w tym roku i umrzeć też będzie łaską”.

Pogrzeb s. Wandy odbył się w dniu Matki Bożej od Wykupu Niewolników i wiele osób z jej najbliższego otoczenia odczytało to jako znak, świadectwo i pieczęć życia oddanego na własność Maryi.

Jej gorące nabożeństwo do Matki Bożej zaznaczało się już od lat dziecięcych i pogłębiało się z wiekiem, a wyrażało się krótko w modlitwie: „jestem niczym, ale cała Twoja”. Ten kult Matki Bożej przekazywała wychowankom i nowicjuszkom – zachęcała do oddania się Jej w niewolę – uczyła kochać Maryję taką gorącą miłością, jaką kochała zawsze Boga, Ojczyznę, Zgromadzenie, rodzinę, wychowanki i każdego człowieka, z którym się bliżej zetknęła. Kochała też przyrodę, która jej tyle o Stwórcy mówiła.

Pełna prostoty i serdeczności, angażowała się we wszystko co robiła, bo nie było dla niej drobiazgów. Wszystko, co było jej zadaniem, było ważne i należało w to włożyć cała dobrą wolę i miłość dla Boga. Pracowała bez pedanterii i spokojnie, pogodnie. Zapał i ofiarność, posunięta do daleko idącego samozaparcia, cechowała zwłaszcza jej pracę pedagogiczną i społeczną od samych jej początków aż po ostatnie tygodnie życia.

W pracy tej zadziwiała niejednokrotnie spontaniczną celnością metod i działań. Miała szczególny dar ujmowania sobie ludzi, dostosowywania się do ich poziomu, a jednocześnie umiejętność patrzenia na wszystko z punktu widzenia nadprzyrodzonego.

Wrażliwa i uczuciowa, żywo reagowała na to, co działo się wokół niej. Nawet drobne cierpienia i kłopoty ludzkie dojmowały ją jak własne. Ważne, wielkie sprawy, niebezpieczeństwa i nieszczęścia znosiła mężnie, stając wobec nich z godną podziwu odwagą. To samo męstwo i odwagę wykazywała w podejmowaniu zadań wyznaczonych jej przez Zgromadzenie, zwłaszcza w okresie okupacji i w trudnych latach powojennych. Odwaga ta miała charakter wyraźnie nadprzyrodzony, gdyż z natury była lękliwa. Z całą prostotą mówiła o tym. Godne podziwu opanowanie zewnętrzne, któremu tak wiele ludzie zawdzięczali, kosztowało ją bardzo wiele. Dobrze orientowała się w niebezpieczeństwach, czasem wydawałoby się beznadziejności „ciemnej nocy okupacji”, a potem powstania warszawskiego. Nie zdradzała niepokoju, zdecydowanie podejmowała przeróżne działania dla ratowania życia lub podtrzymania nadziei i wiary w jego sens, a własne siły podtrzymywała żarliwą modlitwą w długich nocnych godzinach.

Żyjąc w stałym kontakcie z Bogiem, którego działanie umiała dostrzegać w każdej sytuacji, podejmowała decyzje wymagające postawy wprost heroicznej i umiała pociągnąć do tego innych. Świadczy o tym jednomyślnie wyrażona zgoda sióstr domu warszawskiego na przechowywanie w domu dzieci żydowskich i dożywianie Żydów przychodzących z getta pomimo sąsiedztwa żandarmerii, częstych kontroli niemieckich i otrzymywanych ostrzeżeń.

Siostra Wanda była osobą inteligentną i zdolną. Miała jasny, lotny umysł i żywą wyobraźnię oraz szczególny dar narratorski. Barwnie i ciekawie wypowiadała swe myśli na piśmie, o czym świadczą pozostawione „Notatki duchowne”, teksty okolicznościowych obchodów, drobne utwory literackie. Miała też zdolności muzyczne, ale umiejętności te traktowała zawsze jako narzędzie w służbie Bogu i ludziom oraz jako pomoc w pracy pedagogicznej. W pracy tej zadziwiała niejednokrotnie spontaniczną celowością metod i działań.

W licznych kontaktach z wychowankami, młodymi zakonnicami, przyjaciółmi i wszystkimi osobami, które się do niej garnęły, ujmowała nie tylko prostotą podejścia i jasnym, promiennym uśmiechem, lecz także nieprzeciętną umiejętnością słuchania i przeżywania ich osobistych problemów i spraw, zarówno wielkich jak małych. Szczególną cechą jej osobowości była wdzięczność, której uczyła innych swoim przykładem. W notatce rekolekcyjnej z dn. 22.04.1948r. pisała: „najnieszczęśliwszy jest chyba człowiek, który myśli, że nie ma za co dziękować”. W najtrudniejszych okresach życia nie załamywała się i innym dodawała otuchy, bo źródłem jej mocy był Pan Bóg, z którym zjednoczona była w ufnej modlitwie i czynach pełnych miłości. Kochała i w ważnych chwilach przytaczała Samuelowe: „Otom jest … mów Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm. 3,10).

Predykat zakonny, jaki otrzymała w dniu obłóczyn zakonnych wraz z imieniem Siostra Wanda od Woli Bożej, był dla niej busolą, drogowskazem, co niejednokrotnie można było zauważyć, a co sama potwierdziła, pisząc niespełna miesiąc przed śmiercią: „Staram się tak wsłuchiwać w wolę Bożą, żeby jej nie przesłyszeć i spełnić za wszelką cenę”. (list do matki Immaculaty z dn. 22.07.1954r.)

Germana Wesołowska
Nowy Sącz 1991r.

Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem przyznał dnia 3 marca 1983r. Siostrze Wandzie Garczyńskiej pośmiertnie Medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Odznaczenie zostało przekazane Zgromadzeniu przez ambasadora Izraela w Warszawie 27 grudnia 1993r.